EAN | 9788361881780 |
---|---|
ISBN | 978-83-61881-78-0 |
Numer katalogowy | 881780 |
Wymiary | 140 x 210 mm |
Okładka | miękka |
Ilość stron | 336 |
Rok wydania | 2010 |
W kościele na amerykańskiej prowincji ma miejsce niezwykłe i dramatyczne zdarzenie. Ksiądz stygmatyk wykrwawia się na śmierć w Wielki Piątek na oczach wstrząśniętych parafian. Cud? A może krwawe morderstwo? Profesor filozofii, Reed Stubblefield, zjawił się tu całkiem niedawno. Chciał odpocząć po burzliwych wydarzeniach ostatnich tygodni. Jednak odpoczynek nie jest mu pisany... Musi odkryć prawdę o tym niezwykłym księdzu. Na dodatek okazuje się, że według policji to właśnie on jest głównym podejrzanym...
Rozdział I (fragment)
Wycieraczki mojego volvo rozchlapywały plamy marcowej mżawki, powtarzając rytmicznie: zawróć, zawróć, zawróć. Ruch zmniejszył się, droga zwęziła do dwóch pasów, niebo przybrało szary, mosiężny kolor, a radiowe stacje Chicago zanikły w trzaskach zakłóceń.
Mozaikowe pola wiejskiego Illinois rozwijały się z rowów miękkimi falami, pokrytymi pasmami śniegu leżącego na rzędach kukurydzianych ściernisk niczym namydlona, ale nieogolona twarz. W zimnej mgle coraz trudniej było odczytać pordzewiałe znaki drogowe. Gdy pojawiało się więcej krów niż samochodów, zacząłem się zastanawiać, czy nie skręciłem w złym miejscu. Mylić się jest rzeczą ludzką, przebaczać bydlęcą, powiedziałem sobie, sprawdzając telefon komórkowy. Czy sygnał nie jest za słaby, by nawiązać kontakt z jakimś cywilizowanym miejscem? Nawet gdybym zdołał uzyskać połączenie, w razie jakiegoś kłopotu musiałbym długo czekać na zjawienie się serwisu na tym odludziu. (...)
Rzuciłem okiem na podartą mapę Amerykańskiego Związku Motorowego rozłożoną na siedzeniu pasażera. Niebieskie żyłki dróg hrabstwa rozchodziły się pajęczyną od czerwonej arterii stanowej. Miasteczka upstrzyły białe strony jak wągry twarz żółtodzioba. Podrasowana furgonetka przemknęła obok ze świstem, obryzgując moją przednią szybę. Jestem za kontrolą broni, zawsze kontroluję swoją broń, zachichotała nalepka na zderzaku. Zagapiwszy się, przejechałem martwego szopa pracza i miękki odgłos sprawił, że zrobiło mi się niedobrze.
To właśnie wtedy poczułem znajome gorąco w klatce piersiowej i miażdżący nacisk mostka na serce. Podwójna żółta linia na drodze wiła się jak wąż. Zdjąłem nogę z gazu, skręciłem kierownicą, samochód potoczył się i zatrzymał na żwirowym poboczu. Wdech, wydech. Wdech, wydech. Skup się na czymś. Na tamtym znaku. Tym z wielką czerwoną gwiazdą.
To normalne w przypadku ofiar postrzału, powiedział mi lekarz. Ataki niepokoju mogą być reakcją na frustrujące wydarzenie: akt przemocy, zmianę pracy, utratę małżonka spowodowaną rozwodem lub śmiercią. Szczęściarz ze mnie: przytrafiły mi się wszystkie trzy naraz. Postrzelono mnie. Dostałem zwolnienie lekarskie z college’u. A Peggy zmarła dwa lata temu, gdy białaczka nawróciła po remisji.
Wdech, dwa, trzy. Wydech, dwa, trzy. Czekaj spokojnie. To przejdzie. Nic ci się nie stanie. Nie zginiesz na tym pustkowiu.
Niebo pojaśniało. Mostek zwolnił swój ucisk. Furgonetka z przyczepą do przewozu koni śmignęła obok, aż volvo się zatrzęsło. Moje serce wróciło po galopie do kłusa. Wszystko będzie dobrze. Trzymaj się. Ten biedny zwierzak i nalepka na zderzaku wywołały taką reakcję.
Jestem za kontrolą broni, zawsze kontroluję swoją broń.
No właśnie. (...)